Rzecznik Praw Dziecka już w poprzedniej kadencji występował do dyrektorów szkół i przedszkoli, by przypomnieć o sposobach postępowania w przypadku wykrycia w placówce wszawicy. (Fot. Sławomir Burzyński)
Dyrektorzy skierniewickich szkół z niepokojem patrzą za okno. Jesień oznacza kurtki i czapki noszone przez uczniów – a te z kolei oznaczają powrót wszy do szkół. Problem z pasożytami we włosach dzieci zgłaszają najczęściej sami rodzice, bo szkolne pielęgniarki nie mogą przeprowadzać profilaktycznych przeglądów.
W niektórych szkołach podstawowych w Skierniewicach znów pojawia się wszawica. Część rodziców to ignoruje, ale większość mocno się niepokoi i profilaktycznie przegląda dziecięce główki.
– Co z tego, że sama sprawdzam, ale jeżeli któreś z dzieci w klasie ma wszy, to moje przeglądy nic nie dadzą – uważa mama trzecioklasisty.
Od jednej ze szkolnych pielęgniarek słyszymy, że w każdej szkole są wszy, a jeden przypadek wszawicy przypada średnio na 40-50 uczniów. Dyrektorzy szkół z niepokojem patrzą za okno, bo powrót kurtek i czapek oznacza też powrót wszy do szkół.
Wcześniej nie było sezonu na kurtki i nie mieliśmy żadnej informacji o tym problemie, ale teraz wszawica może się zacząć. Dlatego w dziennikach elektronicznych piszemy do rodziców, żeby byli czujni, sprawdzali głowy dzieci – mówi Barbara Karwat, dyrektor SP nr 4.
W Czwórce wszy jeszcze nie ma, z kolei w Dziewiątce zdarzają się już pojedyncze przypadki.
Na szczęście nie są nagminne. Mamy dwie pielęgniarki, ale mogą sprawdzać włosy dopiero, gdy dostaniemy sygnał, że są wszy. Profilaktycznie nie można – mówi Mariola Oporska, dyrektor SP nr 9. – Są jednak klasy, gdzie rodzice wyrazili zgodę na przeglądy profilaktyczne. Pielęgniarki robią to bardzo dyskretnie, nawet nauczyciele nie wiedzą, kto ma.
W Jedynce na razie z wszami spokój, ale dyrekcja nie cieszy się z tego powodu.
Wiem, że lada moment będzie inwazja wszy, bo szkoła jest specyficzna, mamy dzieci z różnych środowisk. Jeżeli sami rodzice nie dopilnują, problem będzie narastał. Niektórzy 500 plus dostają, ale jak pojawi się wesz, to pieniędzy na szampony nie ma. Na przeglądanie głów w szkole zgody też nie ma, czasem wzywane jest do uczniów pogotowie, ale lekarze też muszą czekać na rodziców – wzdycha dyrektorka.
Kłopot we tym, że jak podkreślają dyrektorzy, lepiej kontrolować głowy profilaktycznie, niż czekać na wykrycie wszawicy...
Wszawica jest zawsze. Dzieci wracają z wakacji, nadchodzi jesień i mamy wysyp. Szkolna pielęgniarka ma ograniczone możliwości – przyznaje Iwona Górniak, naczelnik wydziału edukacji.
W niecodzienny sposób z wszami zawalczą w SP nr 9. Szkoła złożyła projekt do budżetu obywatelskiego nazwany „American dream” – chodzi o metalowe, zamykane szafki w szkolnej szatki, oddzielnie dla każdego ucznia.
– To pozwoli nam ograniczyć problem wszy w szkole – uważa dyrektor Oporska.
Sławomir Burzyński
ostatnie aktualności ‹Jak oceniasz ten artykuł?
Głosów: 1
2Komentarze
Portal eglos.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść wpisu. Wpisy niezwiązane z tematem, wulgarne, obraźliwe lub naruszające prawo będą usuwane. Zapraszamy zainteresowanych do merytorycznej dyskusji na powyższy temat.
Wypowiedź dyrekcji ze Szkoły Podstawowej nr 1 sugeruje, że wszy roznoszą dzieci z rodzin pobierających zasiłki. ja pamiętam z dzieciństwa, że najbardziej zawszone głowy miały dwie córki wziętej skierniewickiej pani ginekolog.
Zgoda rodziców na sprawdzenie dziecka? To bzdura !!! Dawniej OBOWIĄZKOWO sprawdzano WSZYSTKIE DZIECI! I był porządek, Trzeba przywrócić te praktyki.