Od strzału z własnej broni w czwartek (6.12), około godz. 22 zginął policjant wydziału prewencji skierniewickiej Komendy Miejskiej Policji. – Na tę chwilę wykluczyć możemy udział osób trzecich – mówi Joanna Kącka, rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi.
– Najprawdopodobniej targnął się na własne życie, nie można jednak ze stuprocentową pewnością wykluczyć nieszczęśliwego wypadku. Badamy sprawę, trwają czynności pod nadzorem prokuratury – dodaje pani rzecznik.
Pogodny, lubiany przez kolegów – mówią o nim mundurowi ze Skierniewic. Inni dodają, że niechętnie mówił o swoim prywatnym życiu. Kilka miesięcy temu trafił do wydziału prewencji z sekcji dzielnicowych KMP. Tego wieczora nic nie wskazywało na to, że może dojść do tragedii. Śmiał się, żartował.
- Około godziny 21 zszedł do dyżurnego po broń, tłumaczył, że musi ją wyczyścić, ponieważ nie zrobił tego po wcześniejszym strzelaniu – mówi Krzysztof Kopania, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Łodzi.
Po kończącego zmianę o godzinie 22 policjanta przyjechała żona, niepokoiła się, że ten długo nie wychodzi z pracy, nie odbiera telefonu. Po pomoc zwróciła się do dyżurnego. Ten, wraz z innym policjantem znaleźli ciało 49-latka na podłodze w pokoju, w którym na co dzień pracował. Mężczyzna miał ranę postrzałową głowy.
- Jego broń służbowa to Walter 9 mm – mówi prokurator Kopania. – Kula utkwiła w ościeżnicy okna, łuska pozostała w rewolwerze.
Na terenie komendy cały czas pracują kryminalistycy, zabezpieczają ślady, badają okoliczności zdarzenia. Rodzina zmarłego natychmiast objęta została pomocą psychologiczną.
0Komentarze
Portal eglos.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść wpisu. Wpisy niezwiązane z tematem, wulgarne, obraźliwe lub naruszające prawo będą usuwane. Zapraszamy zainteresowanych do merytorycznej dyskusji na powyższy temat.