Pięć karetek w powiecie, ale do 89-letniej pacjentki przyjechali ratownicy z Łodzi. Zostali wezwani przez lekarza skierniewickiego szpitala, by przewieźć kobietę z oddziału ortopedii na oddział intensywnej terapii. Budynki dzieli od siebie chodnik –100 metrów w linii prostej. Kobieta zmarła.

Dyrektor i zastępca dyrektora skierniewickiego szpitala od rana we wtorek (12.03) wyjaśniają całą sytuację podczas spotkania w Warszawie z ministrem zdrowia. Nieoficjalnie dowiadujemy się, ze dyrektor została odwołana ze stanowiska. Leszek Adamczyk, syn zmarłej kobiety zapowiada: – Złożę w sprawie doniesienie do prokuratury. Widzę szereg nieprawidłowości, które doprowadziły do śmierci mojej mamy.

89 – latka przeszła operację z powodu złamanego obojczyka (7.03). Obyło się bez powikłań po dwóch godzinach wybudziła się. Lekarze odnotowali: brak powikłań śródzabiegowych i pooperacyjnych. Tyle, że po południu kobieta zaczęła uskarżać się na ból w klatce piersiowej, miała problemy z oddychaniem. Około 22 anestezjolog sprawujący opiekę nad starszą panią stwierdził przyspieszoną akcję serca, spadek ciśnienia krwi. Lekarz utrzymywał kontakt z pacjentką, kobieta była przytomna. Podejrzenie zawału serca. W dokumentacji medycznej jest wpis, mówiący, że 89-latka została zaintubowana, podano jej tlen.  
Starsza pani wcześniej dwukrotnie przechodziła zawały mięśnia sercowego. W czwartek operowana była w znieczuleniu ogólnym. Lekarz pisze – w godzinach popołudniowych doszło do  pogorszenia stanu zdrowia, pacjentka zgłaszała ból w klatce piersiowej, uczucie duszności. Konsultowano przypadek z oddziałem kardiologii interwencyjnej w Grodzisku Mazowieckim. Pacjentka  nie  została zakwalifikowana  do  koronografii. Lekarze postanowili przenieść kobietę na oddział intensywnej terapii. Szkopuł w tym, że jednostka ortopedii mieści się w oddzielnym budynku, od głównego gmachu szpitala dzieli go niespełna 100 metrów chodnika. I tu zaczynają się schody. Lekarz zadzwonił po karetkę pogotowia, dyspozytor Łódzkiego Pogotowia Ratunkowego zgłoszenie przyjął o godzinie 22.38. Zespół ratowników wyjechał z Łodzi do Skierniewic (jakieś 70 kilometrów). Krócej – szpital w Skierniewicach wezwał karetkę z Łodzi, by ta przewiozła starszą panią…100 metrów do drugiego budynku!

Szpital dysponuje 3 karetkami – jedna przystosowana do transportu osób ciężko chorych (wyposażona w respirator, butle tlenowe, monitor), druga – wykorzystywana jest do transportu pacjentów (odwożenie do domów po operacjach, dializach, zabiegach), ta pracuje do godziny 16. Jest w końcu samochód, który – jak zastrzega Dariusz Diks, zastępca dyrektora szpitala ds. medycznych - jest tylko środkiem transportu przeznaczonym dla poradni nocnej pomocy lekarskiej.
- To samochód, który ma dowieźć lekarza lub pielęgniarkę na wizytę domową lub wykonanie zabiegu – słyszymy.
W Skierniewicach stacjonują także karetki Wojewódzkiej Stacji Pogotowia w Łodzi (baza przy ul. Kozietulskiego), jest też jedna stacjonująca w Lipcach Reymontowskich.
Razem – pięć karetek (wyłączając pojazd NLP).
W czasie gdy zapadła decyzja, by panią przenieść na OIOM, pod szpitalem stał samochód, który – jak twierdzą lekarze -  nie nadawał się do przewozu chorej. Z kolei karetka szpitala była w Grodzisku Mazowieckim, gdzie został przewieziony inny pacjent. Trzeci z pojazdów pracę zakończył o godzinie 16. Lekarz opiekujący się 89-latką wezwał więc pogotowie, dyspozytor zabezpieczył samochód z Łodzi. Jak słyszmy – najwyraźniej pozostałe „były w terenie”.
O godzinie 23.30 pod oddział ortopedii podjechały niemal jednocześnie dwie karetki – jedna, która wróciła z Grodziska, druga – przyjechała z Łodzi. Kobieta trafiła do samochodu, który przyjechał z Łodzi. Specjalistyczny samochód ratownictwa przejechał 100 metrów... Wystawiono szpitalowi rachunek. Karetka wróciła do Łodzi.
Kobieta w pięć godzin później zmarła. Czy fakt, że niemal 1,5 godziny czekała na przyjazd pogotowia, mógł mieć wpływ na jej śmierć? Dariusz Diks, zastępca dyrektora skierniewickiego szpitala tłumaczy – to, że zapadła decyzja, by pani trafiła na OIOM nie oznacza, że nie miała zapewnionej opieki lekarskiej.
W poniedziałek (11.03) lekarze przeprowadzili sekcję zwłok pacjentki. Ta ma dać odpowiedź na pytania – co było powodem śmierci kobiety. Tego samego dnia Krzysztof Kopania, rzecznik prokuratury okręgowej w Łodzi zaprzeczał, jakoby organy ścigania otrzymały oficjalne zgłoszenie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa, czy zaniedbań ze strony szpitala.
Tekst i fot. Anna Wójcik - Brzezińska
X

Anna Wójcik-Brzezińska

Anna Wójcik-Brzezińska

napisz maila ‹
ostatnie aktualności ‹

Jak oceniasz ten artykuł?

  • 0
    BARDZO PRZYDATNY
    BARDZO PRZYDATNY
  • 0
    ZASKAKUJĄCY
    ZASKAKUJĄCY
  • 0
    PRZYDATNY
    PRZYDATNY
  • 0
    OBOJĘTNY
    OBOJĘTNY
  • 0
    NIEPRZYDATNY
    NIEPRZYDATNY
  • 0
    WKURZAJĄCY
    WKURZAJĄCY
  • 0
    BRAK SŁÓW
    BRAK SŁÓW

0Komentarze

dodaj komentarze

Portal eglos.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść wpisu. Wpisy niezwiązane z tematem, wulgarne, obraźliwe lub naruszające prawo będą usuwane. Zapraszamy zainteresowanych do merytorycznej dyskusji na powyższy temat.

Treść niezgodna z regulaminem została usunięta. System wykrył link w treści i komentarz zostanie dodany po weryfikacji.
Aby dodać komentarz musisz podać wynik
    Nie ma jeszcze komentarzy...
tel. 603 755 223 lub napisz kontakt@glossk.pl

KUP eGŁOS

wydarzenia

Miesiąc troski o zdrowie mężczyzn

Praca na L4 nie zawsze spowoduje utratę zasiłku

Łódzkie dla Ciebie

Anna Olszewska: niezłomna opiekunka i bohaterka

Wójt: Żadnej szkoły nie będę zamykał, same...

W Skierniewicach został zamknięty ostatni kiosk....

Przed melomanami XXII Festiwal Muzyki Romantycznej...

DKF Eroica: Klasyka kina grozy z muzyką na żywo

Stadion przy ulicy Tetmajera otwarty