(Fot. Sławomir Burzyński)
Monika Okruch przed rokiem nie pozwoliła na przycięcie brzozy, rosnącej naprzeciw jej okna w bloku przy ulicy Wagnera. Teraz broniła wierzby z drugiej strony bloku. Interweniowała policja.
Wydawało się, że to będzie proste wiosenne cięcie pielęgnacyjne. Gdy jednak ekipa z piłami zbliżyła się do wybujałej wierzby, pojawiła się Monika Okruch i cięcie przestało być proste.
Ta wierzba daje mi cień – kobieta nie pozwoliła ogołocić z gałęzi czubka drzewa, więc na miejscu pojawił się policyjny patrol.
Funkcjonariusz rozpoczął negocjacje, czemu przysłuchiwali się chwilowo bezrobotni pracownicy firmy wynajętej do pielęgnacji zieleni oraz kilku mieszkańców bloku. Ci ostatni w większości nie byli przychylni pani Monice. Przypominali, że przed rokiem kobieta też „zrobiła cyrk”, gdy próbowano skrócić brzozę rosnącą przed wejściem na klatkę schodową do jej mieszkania.
– Teraz pani też nie interesują pozostali lokatorzy, tylko to, żeby ona miała cień – stwierdził jeden z sąsiadów.
Poszło o wysokość przycięcia wierzby, której górne gałęzie sięgnęły czwartego piętra tak zgrabnie, że ocieniły balkon kobiety.
– Zarządca chce ciąć bardziej, ale ekipa wolałaby delikatniej, nie więcej niż trzydzieści procent masy zielonej – tłumaczył pan Krzysztof, stawiając się na pozycji mediatora. W końcu ustalono, że wierzba zostanie przycięta powyżej trzeciej gałęzi ponad ptasim gniazdem.
– Niech będzie – zgodziła się sprawczyni zamieszania.
Więcej o wiosennej przycince drzew w Skierniewicach i związanych z tym kontrowersjach można przeczytać w najnowszym numerze "Głosu"
Sławomir Burzyński
ostatnie aktualności ‹Jak oceniasz ten artykuł?
Głosów: 4
1Komentarze
Portal eglos.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść wpisu. Wpisy niezwiązane z tematem, wulgarne, obraźliwe lub naruszające prawo będą usuwane. Zapraszamy zainteresowanych do merytorycznej dyskusji na powyższy temat.
Niech sobie kupi dom z działką i nasadzi drzew.Będzie miała cienia ile zechce.