(Fot. Sławomir Burzyński)
Siedzą, piją, lulki palą i głośno się zachowują – mieszkańcy okolic kościoła na osiedlu Zadębie mają dość młodzieżowych libacji na parafialnym placu zabaw i proszą służby mundurowe o patrole, a miasto o monitoring.
Jan Walczyński, konserwator z parafii Miłosierdzia Bożego z rezygnacją rozkłada ręce, patrząc na wielką dziurę w ogrodzeniu kościelnego placu. Rozchylona na boki rozerwana siatka służy za dodatkowe wejście.
– Nawet jakbyśmy furtkę zamknęli, to właśnie tędy wchodzą, na ławkach się rozsiadają, na huśtawce bujają, a potem puste butelko leżą w krzakach – pokazuje. – Siatkę naprawię, ale z tymi łobuzami nie dajemy sobie rady.
Parafialny plac zabaw obok kościoła przy ulicy św. S. Faustyny Kowalskiej. Wokół domy jednorodzinne, gęsto jeden przy drugim, bo działki tu nie za duże.
– W dzień jest tak jak powinno, rodzice z dziećmi przychodzą, ale wieczorami i w nocy robi się nieprzyjemnie – przyznaje pani Marzena z pobliskiego domu (prosi o niewymienianie nazwiska). – Podczas ferii, nawet jak było zimno, policja musiała przyjechać, bo rozróba była. Ale co z tego, podjechali z fantazją na sygnale i zanim znaleźli furtkę, tamci się rozbiegli – opowiada.
Jak dodaje, z nadejściem wiosny i lata plac zabaw dla dzieci wieczorami będzie coraz częściej okupowany przez hałaśliwe grupy młodzieży. Pijącej alkohol, zachowującej się wulgarnie. Parafianie z okolicy niedawno rozmawiali na ten temat podczas spotkania po mszy, poprosili o pomoc miejskiego radnego.
– W imieniu mieszkańców osiedla Zadębie złożyłem interpelację dotyczącą placu zabaw przy kościele Miłosierdzia Bożego. Parafianie proszą w niej o interwencję straży miejskie i policji. Prosimy też prezydenta miasta o zamontowanie monitoringu – wylicza radny Roman Czyżewski.
W ratuszu słyszymy, że z monitoringiem będzie problem.
– Teren należy do parafii i miasto nie planuje tam inwestycji – mówi Edyta Cieślak, naczelnik wydziału rozwoju gospodarczego, sportu i spraw społecznych.
– Wymienialiśmy tylko elementy drewniane, naprawiana była też furtka, poza tym większych uszkodzeń nie ma – mówi. – Co innego jeśli chodzi o plac zabaw przy ulicy Jodłowej. Tam rzeczywiście dochodziło do libacji. Pizze sobie zamawiali, pili. Uspokoiło się, gdy prezydent na prośbę mieszkańców polecił zdemontować ławki i stolik do gry w warcaby, który służył do biesiad – mówi Dominik Felczak.
Na placu parafialnym nie ma czego demontować, ale jak uważa pani Marzena, rzecz rozbija się o patrole mundurowych.
W różnych miejscach na osiedlu można spotkać straż miejska i policję, ale na naszej ulicy patroli nie widziałam nigdy – mówi kobieta.
W komendzie miejskiej policji dowiadujemy się, że z tegorocznej historii interwencji nie wynika, żeby coś złego działo się na placu przy kościele.
– Od stycznia była tam tylko jedna interwencja, 8 lutego. Dotyczyła grupy osób głośno się zachowujących. Ale weźmiemy pod uwagę docierające teraz sygnały i będziemy nadzorować okolice kościoła na Zadębiu – zapowiada Robert Zwoliński z komendy policji.
Z kolei od Artura Głuszcza, komendanta skierniewickiej straży miejskiej otrzymaliśmy poniższe wyjaśnienie:
„Straż Miejska w okresie od początku roku 2018 do dnia dzisiejszego nie odnotowała zgłoszeń o zakłócaniu spokoju na placu zabaw przy kościele na Zadębiu. Oczywiście po wypowiedzi pana radnego Czyżewskiego przeprowadziliśmy dyslokację patroli SM, które mają również za zadanie odwiedzać ww. rejon miasta”.
Sławomir Burzyński
ostatnie aktualności ‹Jak oceniasz ten artykuł?
Głosów: 1
0Komentarze
Portal eglos.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść wpisu. Wpisy niezwiązane z tematem, wulgarne, obraźliwe lub naruszające prawo będą usuwane. Zapraszamy zainteresowanych do merytorycznej dyskusji na powyższy temat.