Dwa chodniki na skierniewickim wiadukcie nad torami, łączącym starą część miasta z osiedlem Widok, różnią się istotnym szczegółem. Ten od strony dworca kolejowego jest regularnie zapiaszczony, natomiast na chodniku po przeciwnej stronie jezdni piasku nie ma. Sprawia to wrażenie, że sprzątający Skierniewice Zakład Utrzymania Miasta o wiadukt dba tylko połowicznie.

– Nie możemy wjechać na ten chodnik zamiatarką, bo miejscami jest za wąsko. Wjazd zagradzają słupki znaków drogowych – tłumaczy Piotr Majka, prezes ZUM.

Problem dotyczy między innymi drogowskazu tablicowego przy skrzyżowaniu z ulicą Sobieskiego. Przymocowano go do betonowego słupa latarni, a od strony jezdni metalowy słupek, podtrzymujący tablicę, osadzono w chodniku. Przejście w tym miejscu jest wąskie, ma około półtora metra szerokości.

– Oznakowanie spełnia normy i nie ma możliwości jego przesunięcia. Są przepisy, nie ma dowolności montażu znaków drogowych – wyjaśnia Patryk Szcześniewski z wydziału dróg sugerując ręczne zamiatanie chodnika na wiadukcie.

Prezes ZUM przyznaje, że pracownicy byli zajęci miejską zielenią i chodnik nie był dawno zamiatany.

– Mamy ręczną zamiatarkę spalinową, piasek z chodnika trzeba wymieść na jezdnię, skąd zbierze go uliczna zamiatarka. Trzeba to robić nocą lub wcześnie rano, kiedy ruch jest najmniejszy – mówi Piotr Majka.

Prezes uważa, że zbierający się piasek to również efekt nieprzemyślanej konstrukcji plastikowych ekranów ochronnych na barierce wiaduktu. Ekran dotyka do samego chodnika, nie ma przewiewu pod barierką – jak na drugiej nitce wiaduktu – i piasek się gromadzi.