Andrzej Potrzebowski wspomina: - kupiliśmy ziemie, postawiliśmy kemping, by móc doglądać upraw. (fot. Włodzimierz Szczepański)
– Ukończyłem szkołę ogrodniczą, pracowałem w Nowym Dworze. Od 1981 roku w Instytucie Ogrodnictwa byłem szefem działu szkółkarskiego – opowiada. Andrzej Potrzebowski długo zastanawia się nad pytaniem, czy gdyby mógł znów wybierać zawód, zostałby ogrodnikiem.
Szkółka Potrzebowskich mieści się na obrzeżach Rawy Mazowieckiej. Teraz sąsiaduje z ruchliwą trasą. To kilkanaście hektarów. On sam mówi o swoich korzeniach – wychowałem się w sadach w okolicach Białej Rawskiej.
– Ziemia tutaj strasznie słaba – opowiada. – Jesteśmy firmą rodzinną. Teraz szkółkę prowadzi również syn i widzę, że robi to z głową. Nie wtrącam mu się. Synowa też już doskonale sobie radzi. Aaa... i wnuk. Szkoda, że go tu nie ma, zrobilibyśmy sobie zajęcie. On jeździ meleksem – śmieje się głowa ogrodniczej rodziny.
Andrzej Potrzebowski dzięki Instytutowi Ogrodnictwa w Skierniewicach i Fundacji Kościuszkowskiej mógł wyjechać na stypendium do jednej z największych firm szkółkarskich w USA.
– To były inne czasy. To był niesamowity wyczyn. Agenci służby bezpieczeństwa dwa dni prześwietlali rodzinę, a jeszcze musiałem podpisać dokument, że nie ucieknę i dalej będę pracował w instytucie – opowiada.
Andrzej Potrzebowski przyznaje, że wtedy poziom ogrodnictwa dzieliła ogromna przepaść i to pomimo że pracował w pionierskiej placówce.
– Teraz, gdy przejeżdżam przez Polskę, widzę doskonałe ogrody. Nie mamy powodu do wstydu. Teraz to Niemcy, czy Holendrzy mogą się od nas uczyć – dodaje i mówi: – Zmieniła się też mentalność. Obecnie nie ma tak, że jak się posadziło tuję, to ona będzie w ogrodzie już po wsze czasy. Po kilku, kilkunastu latach, gdy zmienia się koncepcja ogrodu, rośliny są wymieniane.
W 2000 roku pobudowali dom.
– Włożyliśmy mnóstwo pracy, aby to rozwinąć. Chcieliśmy jednak coś więcej, w 1989 roku zaczynał się nowy czas. Chcieliśmy na swoje. Rozmnażałem rośliny. To jest praca od świtu do zmierzchu. Nawet w nocy trzeba wstać, aby sprawdzić czy się aparatura nie zablokowała – tłumaczy.
A on długo się zastanawia się nad pytaniem, czy gdyby mógł znów wybierać, zostałby kimś innym, niż ogrodnikiem. Nie znajduje innej opcji.
Zielona akcja
Miejska Biblioteka Publiczna w Rawie Mazowieckiej we współpracy ze Szkółką Roślin Ozdobnych państwa Potrzebowskich zorganizowała Dzień Ziemi. Szkółka dostarczyła rośliny w doniczkach do zasadzenia w przydomowych ogródkach. Rośliny te otrzymywali czytelnicy biblioteki, które ją odwiedzali i wypożyczali książki.
Włodzimierz Szczepański
ostatnie aktualności ‹Jak oceniasz ten artykuł?
Głosów: 23
0Komentarze
Portal eglos.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść wpisu. Wpisy niezwiązane z tematem, wulgarne, obraźliwe lub naruszające prawo będą usuwane. Zapraszamy zainteresowanych do merytorycznej dyskusji na powyższy temat.
Upilismy czy kupiliśmy nawet nie czytacie co zamieszczacie