(Foto. Łukasz Saptura)
Chłodny grudniowy wieczór, zaledwie kilka minut po godzinie 17:00, kiedy na dworcu kolejowym zaczęło się coś niezwykłego. Rzekę czerwonych czapek, białych pomponów i roziskrzonych uśmiechów tworzyły dziesiątki, a z czasem setki Świętych Mikołajów – małych i dużych. Rozpoczął się coroczny Marsz Mikołajów, wydarzenie, które od lat łączy mieszkańców w akcie świątecznej wspólnoty, nadając grudniowym dniom wyjątkowego blasku.
To już skierniewicka tradycja, obchodzona z niezmienną energią i zaangażowaniem. Na początku grudnia ulicami miasta skierniewiczanie idą w mikołajkowym pochodzie, który przyciąga uwagę każdego, kto ma szczęście znaleźć się na trasie. Prowadzony przez Świętego Mikołaja marsz wypełnił ulice dźwiękami świątecznych melodii, a z każdej strony dało się słyszeć radosne „ho, ho, ho!” w różnych tonacjach.
Kiedy tłum dotarł na rynek, jego przestrzeń wypełnił gwar rozmów, śmiech i radosne okrzyki dzieci. Na placu stała wysoka choinka, jeszcze ukryta w półmroku, czekająca na wielki moment. Miejskie budynki, ozdobione girlandami i świetlistymi reniferami, zdawały się być gotowe na eksplozję świątecznego blasku.
Kulminacją wieczoru było wspólne odpalenie świątecznych iluminacji. Trzy, dwa, jeden... I nagle – błysk. Równocześnie zapłonęły lampki na choince, a rynek rozbłysnął tysiącem migoczących światełek. Na uczestników czekała jeszcze jedna niespodzianka – „Miejski list do Świętego Mikołaja”. Na rynku pojawiła się skrzynka pocztowa, do której można wrzucać listy z sugestiami co do prezentu, jaki chciałoby się dostać 24 grudnia.
0Komentarze
Portal eglos.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść wpisu. Wpisy niezwiązane z tematem, wulgarne, obraźliwe lub naruszające prawo będą usuwane. Zapraszamy zainteresowanych do merytorycznej dyskusji na powyższy temat.