
(fot. Anna Wójcik-Brzezińska)
W sobotnie południe, 20 września, ulice Skierniewic wybuchły barwami i radością wspólnoty. Tysiące mieszkańców i gości podziwiało korowód otwierający 48. Święto Kwiatów, Owoców i Warzyw – wydarzenie, które od blisko pół wieku pozostaje wizytówką miasta i symbolem jego gościnności.
Parada – jak zawsze najważniejszy punkt inauguracji – przyciągnęła uwagę nie tylko skalą, lecz także artystycznym rozmachem. W przemarszu udział wzięło aż 56 grup, czyli około 1 500 uczestników: od przedszkolaków w fantazyjnych strojach, przez młodzież szkolną i lokalne stowarzyszenia, po zespoły artystyczne i delegacje z miast partnerskich. Pochód wiódł trasą od ulicy Prymasowskiej, przez Konstytucji 3 Maja, Sobieskiego i Rybickiego, aż do Pomologicznej, gdzie na miejskim stadionie uroczyście zainaugurowano święto.
„Kwiaty wyprowadzają nas z domu i uczą patrzeć w górę, w słońce, prowokują do myślenia i docenienia otaczającego nas świata” – mówił biskup łowicki Wojciech Osial, nadając barwnej paradzie wymiar duchowego spotkania ze wspólnotą i naturą.
Prezydent Skierniewic, Krzysztof Jażdżyk, zwrócił uwagę na rekordowy charakter tegorocznej edycji. – „To prawdopodobnie największe w historii wydarzenie pod względem liczby wystawców – aż 1 250! Do tego mamy wymarzoną pogodę, a liczba sponsorów rośnie z roku na rok. To najlepszy dowód, że prestiż święta stale się umacnia” – podkreślił gospodarz miasta.
Nie zabrakło również głosu Prezydenta RP Karola Nawrockiego, którego list odczytali parlamentarzyści Prawa i Sprawiedliwości. Głowa państwa przypomniała w nim postać prof. Szczepana Pieniążka – pierwszego dyrektora Instytutu Sadownictwa w Skierniewicach, bez którego pasji i determinacji święto nie miałoby swojego kształtu. – „Dziękuję za to wydarzenie, które upowszechnia dorobek profesora i stanowi hołd jego pamięci” – napisał prezydent.
Minister infrastruktury Dariusz Klimczak powitał delegacje z Francji, Niemiec, Słowacji, Węgier i Ukrainy, podkreślając, że Skierniewice coraz wyraźniej zaznaczają swoją obecność na mapie Europy. – „Wierzę, że z czasem do naszego święta będą przyjeżdżać goście z całego świata, by podziwiać jego wyjątkowy klimat i mieszkańców” – dodał, wskazując na inwestycje w drogi, sport, kulturę i edukację jako filary dynamicznego rozwoju miasta.
Wojewoda łódzka Dorota Ryl złożyła organizatorom gratulacje za niemal półwieczną determinację, a marszałek województwa Joanna Skrzydlewska zwróciła uwagę na integracyjny wymiar festiwalu, który „łączy tradycję z nowoczesnością i buduje więzi międzypokoleniowe”.
Rok 2025 przyniósł także ważne jubileusze: 50-lecie współpracy Skierniewic z niemiecką Gerą i 30-lecie partnerstwa z francuskim Châtelaillon-Plage. Te rocznice nadały świętu dodatkowego znaczenia, przypominając, że jego siłą jest nie tylko bogactwo lokalnych tradycji, lecz także trwałość więzi międzynarodowych.
Święto Kwiatów, Owoców i Warzyw pozostaje czymś więcej niż miejską atrakcją – to celebracja wspólnoty, natury i historii. A kolorowy korowód, który rokrocznie otwiera obchody, wciąż jest jego symbolem.
Miłość w cieniu grilla
Gdy wojewoda łódzka Dorota Ryl przypomniała, że trzeba mieć wiele samozaparcia i konsekwencji, by od pięćdziesięciu lat organizować Święto Kwiatów, Owoców i Warzyw, wielu skierniewiczan z pewnością pomyślało: „Owszem, trzeba! Zwłaszcza, by przez pół wieku znosić zapach kiełbasy z rusztu, który unosi się nad Skierniewicami niczym smog!”
Bo to święto – nasza duma i utrapienie – rządzi się własną logiką. Mieszkańcy? Dzielą się na dwa obozy. Pierwszy z wypiekami czeka na okazję, by „połazić po straganach” i sprawdzić ceny miodu. Drugi wzdycha, że znów nie da się zaparkować, że znów koncerty i znów – przepraszam – kiełbasa. Ale gdyby ktoś święto odwołał, wszyscy byśmy wyszli na ulicę. To jest związek toksyczny, ale trwały – jak w małżeństwie.
Organizatorzy od lat tłumaczą, że odpowiadają na „zapotrzebowanie”. I odpowiadają – na tanie rozrywki, plastikowe kwiatki i muzykę, której lepiej nie cytować.
Narzekamy, śmiejemy się, ale i tak pójdziemy. Bo bez tego święta jesień byłaby jak ruszt bez kiełbasy – czystsza, ale nie do zniesienia.
Kwiaty? Owszem, są. Ładne, kolorowe. Ale zwiędną. Owoce? Do zjedzenia. Warzywa? Nudne. A kiełbasa z grilla? Nieśmiertelna. Wraca co roku, zawsze ta sama, zawsze w towarzystwie musztardy i piwa.
Niektórzy mówią, że święto straciło oryginalność, że organizatorzy przestali zaskakiwać. Ale czy naprawdę trzeba zaskakiwać?

Jak oceniasz ten artykuł?
Głosów: 4
0Komentarze
Portal eglos.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść wpisu. Wpisy niezwiązane z tematem, wulgarne, obraźliwe lub naruszające prawo będą usuwane. Zapraszamy zainteresowanych do merytorycznej dyskusji na powyższy temat.
Jagódki najsmaczniejsze