(fot. Beata Pierzchała)
Dwór w Jankowicach należał do rodziny hrabiów Potockich. W ostatnim czasie należał do rodziny Berlińskich. Po śmierci ostatniego właściciela – Bogdana Berlińskiego, dwór stoi pusty i w żaden sposób niezabezpieczony. Zdewastowane wnętrza, zaniedbane otoczenie i zniszczona zabytkowa brama wjazdowa, robią ponure wrażenie.
Przekraczam boczną bramę i jakbym przeniosła się w czasie. Dwór woła mnie z daleka. Jest grudniowe popołudnie, lekkie mgły spowijają budynek i park. Boczny ganek ma otwarte, a właściwie wyłamane drzwi, zaglądam. Podłoga zieje wielką dziurą, wewnątrz jest ciemno. Nie decyduję się wejść, bo każdy krok może skończyć się zapadnięciem zniszczonej podłogi. Przez dziurę w zapadniętej części parkietu widać, że piwnica jest głęboka, na oko około dwa metry. Jest trochę strasznie, ale ciekawość bierze górę. Robię kilka zdjęć. Z zewnątrz słychać głos: – Nie boi się pani, tutaj straszy – na szczęście to tylko pan Grzegorz, miejscowy listonosz. – Tu już wszyscy pomarli, nie ma nikogo, ale pamiętam, jak przywoziłem emeryturę właścicielowi dworku i pani Zosi, jego mamie.
Dwór w Jankowicach, choć zapuszczony, wciąż pozostaje świadectwem historii regionu i jego dawnych mieszkańców. To miejsce o dużym potencjale turystycznym i historycznym, które mogłoby zostać przywrócone do dawnej świetności dzięki odpowiedniej renowacji.
Jak oceniasz ten artykuł?
Głosów: 25
1Komentarze
Portal eglos.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść wpisu. Wpisy niezwiązane z tematem, wulgarne, obraźliwe lub naruszające prawo będą usuwane. Zapraszamy zainteresowanych do merytorycznej dyskusji na powyższy temat.
Do ff. Piszesz: "a ty masz problem że dziennikarka weszła , zrobiła kilka zdjęć i opisała historię budynku i może przepisała jakiś błąd". No jasne, że ma problem i słusznie, że ma problem, bo od dziennikarzy, którzy chcą, aby ich teksty, przekazywane przez nich wiadomości docierały do jak najszerszego grona i były traktowane jako wiarygodne, można wymagać rzetelności i prawdy. W końcu między innymi za to im płacimy (pisze płacimy, bo kupując gazetę składamy się na pensję). Postaw siebie w sytuacji, gdy na przykład Pani Redaktor by napisała. "FF brał udział w wypadku w którym ranne zostało małe dziecko przechodzące z ojcem przez pasy. Badanie wykazało 2 promile alkoholu." Czy w sytuacji gdybyś Ty wspólnie z tym dzieckiem przechodził przez przejście dla pieszych, i wjechał w ciebie kierowca, który był pod wpływem, to byś się nie czepiał tak przedstawionym wydarzeniom? Przecież to tylko szczegół, który sugeruje, że to Ty byłeś pod wpływem. Po co się czepiać, co nie?
Do Kwesta- co ty porównujesz jakieś wymyślone zdarzenia do kwestii własności jakiejś ruiny z chaszczami na zabitej wsi.
Niestety w samym artykule sporo przekłamań, jak choćby dane właściciela. Po wtóre powierzchnia też się nie zgadza. Pewnie brała pani informacje ze strony polskiezabytki********, o czym chyba zresztą brak informacji w artykule i ich nie zweryfikowała i stąd przekłamania. A na koniec czy uzyskała Pani zgodę na wejście na teren prywatny? Bo z tego co wiem, a raczej bym wiedział to jednak nie. Więc czemu Pani weszła?
Posesja wygląda jak po wojnie, zaniedbana, zniszczona, zdewastowana, wali się na oczach a ty masz problem że dziennikarka weszła , zrobiła kilka zdjęć i opisała historię budynku i może przepisała jakiś błąd.
Patrząc po stanie tego, co na zdjęciach, to wchodzi tam wiele innych osób, które powodują zniszczenia. Jak można doprowadzić coś do takiego stanu w ogóle? A teraz niby wielki problem, że ktoś wszedł i zdjęcie zrobił, bo Ci głupio. Wcześniej było dbać i pilnować.