(fot. Anna Wójcik-Brzezińska)
Było jeszcze ciemno, gdy pod Ośrodek Sportu i Rekreacji przy ulicy Trakcyjnej zaczęli podjeżdżać wolontariusze Szlachetnej Paczki. Kartony ustawione w równych rzędach, taśmy, markery, listy adresów. I ludzie – zmęczeni, uśmiechnięci, skupieni -- znak, że po raz rozpocząć kolejny weekend cudów.
Było jeszcze ciemno, gdy pod Ośrodek Sportu i Rekreacji przy ulicy Trakcyjnej zaczęli podjeżdżać wolontariusze Szlachetnej Paczki. Kartony ustawione w równych rzędach, taśmy, markery, listy adresów. I ludzie – zmęczeni, uśmiechnięci, skupieni. Znak, że po raz kolejny rozpoczyna się Weekend Cudów.
Weekend Cudów to finał Szlachetnej Paczki – moment, na który wolontariusze pracują od wielu miesięcy. W Skierniewicach i powiecie wszystkie 48 rodzin znalazło swoich darczyńców.
– Od samego rana darczyńcy przywożą paczki, a my rozwozimy je do tych, którzy ich potrzebują – mówią wolontariusze.
Logistyka działa jak dobrze naoliwiona maszyna. Do dyspozycji są samochody OSP Mokra Prawa, OSP Skierniewice oraz pojazd OSiR-u. Na ten weekend auto udostępniła także spółka komunalna Energetyka Cieplna.
– Wszyscy są w terenie. Razem z wolontariuszami rozwożą paczki – słyszę.
Pomoc trafia głównie do mieszkańców Skierniewic, ale także do rodzin z okolicznych miejscowości.
– To rodziny dotknięte bardzo trudną sytuacją: finansową, zdrowotną lub rodzinną. Czasem są to choroby, czasem zdarzenia losowe, a czasem bieda, która przyszła nagle i została na dłużej.
Choć pojawia się pytanie o tych, którzy „prawie” poradziliby sobie sami, odpowiedź jest jednoznaczna: tu nic nie jest przypadkowe.
– Każda z tych rodzin była wcześniej odwiedzona przez naszych wolontariuszy. Prowadzimy wywiady, widzimy warunki życia. Wiemy, że te potrzeby są realne. A gdy pomoc jest precyzyjnie dopasowana i trafia dokładnie tam, gdzie trzeba – to naprawdę zmienia sytuację.
Dlaczego tu jesteście? – pytam wprost.
– Oh my goodness, popłaczę się zaraz – odpowiada jedna z wolontariuszek, po czym dodaje ciszej: – Bo to daje radość. Satysfakcję. Pomóc komuś? Dlaczego nie?
Dorota Kwil mówi krótko:
– Drugi rok jestem liderem. Doświadczenie robi swoje. W tym roku przyjęliśmy więcej zgłoszeń, bo wiemy, że damy radę.
Agnieszka Sypulska, wolontariuszka, przyznaje, że teraz wszystko jest lepiej zaplanowane niż rok wcześniej. Mniej chaosu, więcej spokoju – przynajmniej od strony organizacyjnej.
Choć w życiu prywatnym spokoju w tym czasie niewiele.
– Nie powiem, jak wygląda mój dom – śmieje się jedna z wolontariuszek. – Ale mój syn jest z nami. Jeździ, nosi paczki, czeka na strażaków z OSP Mokra Prawa.
– Okna na święta mogą być nieumyte – dodaje ktoś obok. – Rodzina, która dostanie pomoc, jest ważniejsza. Pan Jezus i tak przyjdzie – żartuje Tomek, wolontariusz.
Na koniec pytam, czego życzyć im na święta.
– Odrobiny spokoju. Ostatni miesiąc był bardzo intensywny. Odwiedziliśmy około 70 rodzin. Teraz chcemy po prostu… odetchnąć.
– I żeby zakwasy po noszeniu paczek szybko przeszły – śmieje się Piotr.
Tomek ma „całkiem blisko do pięćdziesiątki”. Wolontariuszem Szlachetnej Paczki jest od lat, podobnie jak wolontariuszem Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy – od siódmej klasy szkoły podstawowej.
– Zaczęło się od energii. Potem było coraz więcej zaangażowania. Woodstock, biuro prasowe WOŚP…
Pomaga, bo daje mu to szczęście, a zimą jego praca wymaga mniejszego zaangażowania – żartuje.
– Wykonuję męski zawód – śmieje się. – Sprzedaję kwiatki. Pracuję w szkółce roślin ozdobnych. Skończyłem biologię, więc w sumie pracuję w zawodzie.
W Skierniewicach, w grudniowy poranek, kartony z darami znikają jeden po drugim. Zostaje cisza magazynu i świadomość, że gdzieś indziej właśnie zaczyna się czyjś lepszy dzień.
W ciągu dwóch dni dary dotrą do kilkudziesięciu rodzin z terenu Skierniewic oraz pobliskich miejscowości. Wśród obdarowanych są osoby starsze, samotne i schorowane, ale także rodziny wielodzietne, dla których codzienne wydatki bywają trudnym do udźwignięcia ciężarem.
W Bolimowie starsza pani, od lat samotnie radząca sobie z codziennością, otrzyma zapas drewna do kuchni. To pomoc nie tylko praktyczna, ale wręcz podstawowa – umożliwiająca przygotowanie ciepłych posiłków i ogrzanie domu w zimowe dni.
W Skierniewicach do mieszkania starszego mężczyzny trafi nowa lodówka. Dotychczasowa, wysłużona i nieszczelna, od dawna nie spełniała swojej funkcji. Dla niego to realna poprawa warunków życia, dla wolontariuszy – dowód, że konkretna potrzeba została zauważona i zaspokojona.
– Najważniejsze jest to, że te dary nie są anonimowe – podkreślają organizatorzy. – Za każdą paczką stoi czyjaś historia, czyjeś życie i realna troska drugiego człowieka.
Pomoc trafi również do rodzin wielodzietnych – w postaci żywności, środków czystości, sprzętów domowych i prezentów dla dzieci. Dla najmłodszych to często jedyne świąteczne upominki, jakie otrzymają.
Jak oceniasz ten artykuł?
Głosów: 1





0Komentarze
Portal eglos.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść wpisu. Wpisy niezwiązane z tematem, wulgarne, obraźliwe lub naruszające prawo będą usuwane. Zapraszamy zainteresowanych do merytorycznej dyskusji na powyższy temat.